Dzielni Powstańcy i ich tragiczny los

 Jeszcze w okresie międzywojennym na rozwidlenie dróg z Grodziska, Kościana i Poznania mówiono „Pięć Wiatraków”. Była to najdalej na wschód wysunięta część miasta z pięcioma wiatrakami stojącymi w bliskiej odległości od siebie. Ostatnie z wspomnianych wiatraków przetrwały do połowy lat pięćdziesiątych XX wieku, a całe to miejsce zmieniło się ostatecznie z chwilą pobudowania obwodnicy Poznań- Zielona Góra.
W historię Grodziska „Pięć Wiatraków” wpisało się przede wszystkim jako miejsce pełniące rolę rogatek miasta, gdzie oficjalnie witano dostojnych gości przybywających do miasta z kierunku Poznania. 22 maja 1927 roku w niezwykle uroczysty sposób powitano tutaj  generała Józefa Hallera z okazji poświęcenia sztandaru Związku Hallerczyków Placówki Grodzisk. 12 listopada 1927 roku witano kardynała Augusta Hlonda oraz biskupa Karola Radońskiego. 4 maja 1938 roku oficjalnie przywitano w tym miejscu biskupa Walentego Dymka, goszczącego w mieście z okazji uroczystości bierzmowania.
Z częścią miasta zwaną „Pięć Wiatraków” łączy się inna historia nawiązująca do tragicznych wydarzeń związanych z pamiętną bitwą w obronie Grodziska podczas wielkopolskiej Wiosny Ludów w 1848 roku.
Po zdobyciu barykady powstańczej na Doktorowie, wojska pruskie z kilku kierunków wtargnęły do miasta. Zdeterminowani powstańcy próbowali jeszcze stawić opór przy barykadzie na Placu św. Anny oraz na moście przy ulicy Rakoniewickiej- niestety bezskutecznie. Rozbici i pokonani musieli uciekać w kierunku Rakoniewic, Młyniewa i Kościana. Ci, którzy zostali okrążeni próbowali szukać schronienia w mieszkaniach i zabudowaniach gospodarskich. Wielu z nich schwytano, byli oni następnie mordowani przez żołnierzy pruskich, wspomaganych przez ludność niemiecką, a nawet żydowską. Według tradycji kilku powstańców ukryło się w wiatrakach, próbując uciec w kierunku Kościana. Otoczeni przez pruskich huzarów mogli się jedynie poddać lub walczyć dalej. Trzech spośród nich schowało się w wiatraku, należącym według tradycji,  do niejakiego pana Nowaka. Dwóch z nich postanowiło się poddać, ale zaraz po tym zostali ciężko pobici przez żołnierzy. Trzeci z nich chciał spróbować ucieczki. Wybiegł z wiatraka, lecz natychmiast został otoczony przez huzarów. Pozbawiony drogi ucieczki zaczął się bronić kosą. Robił to skutecznie, trzymając kawalerzystów na dystans. Huzarzy, których coraz więcej zbierało się przy wiatraku, kilkakrotnie i to bezskutecznie próbowali dopaść kosyniera. Szybkie cięcia kosą skutecznie płoszyły konie i budziły respekt kawalerzystów. W końcu zdesperowani otwarli do niego ogień z pistoletów. Kilkakrotnie trafiony nie miał już szans. Podziurawiony kulami pozostał martwy na progu wiatraka. Jego zwłoki prawdopodobnie spoczywają we wspólnej mogile powstańczej przy kościele św. Ducha.
Wydarzenia grodziskiej Wiosny Ludów 1848 roku zapadły na trwałe w pamięci mieszkańców miasta. Jeszcze w okresie międzywojennym stałym miejscem wycieczek był las kąkolewski, gdzie znajdowało się drzewo z przybitym do niego orłem powstańczym i gdzie znajdowały się drzewa z przyrośniętymi kosami i szablami, ukrytymi wcześniej przez powstańców.  Przychodzono chętnie pod wiatrak pana Nowaka, gdzie pokazywano dzieciom dziury po kulach w budowli i miejsce śmierci grodziskiego Podbipięty, który wolał zginąć niż poddać się Prusakom.